W dniu 15-go grudnia przedstawiciele NSZZ „Solidarność” oraz zarządów PKN Orlen, Lotosu i PGNiG w obecności i pod patronatem przedstawicieli Rządu RP podpisali umowę społeczną, związaną z konsolidacją tych trzech Grup Kapitałowych.
Porozumienie zawiera m.in. deklaracje o równaniu uprawnień pracodawczych do najlepszych pracodawców oraz unikaniu zwolnień grupowych.
Można właściwie tylko pogratulować Przewodniczącemu NSZZ Solidarność Piotrowi Dudzie i pozostałym, wymienionym związkowcom błyskawicznego sukcesu. Tempo rokowań było tak intensywne, że nikt nawet nie zdążył powiadomić pozostałych dwóch reprezentatywnych Central związkowych – OPZZ i FORUM. Sukces ten błyszczy szczególnie w zestawieniu z niezwykle mozolnymi rokowaniami, jakie trwają obecnie nad innymi umowami społecznymi, np. mającymi zabezpieczyć prawa pracowników podczas restrukturyzacji polskiej energetyki (procesy tworzenia Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego, n.NABE – wynikające z Programu Energetyki Polskiej 2040) czy rokowaniami nad nowym Ponadzakładowym Układem Zbiorowym Pracy dla Branży energetycznej. Te rokowania toczą się miesiącami – ich rozpoczęcie często wymuszone było powstawaniem ogólnopolskich komitetów strajkowych (PUZP) czy wielotysięcznymi manifestacjami (rokowania nad umową NABE i n.Nabe). Każdy, najdrobniejszy nawet wzrost praw w stosunku do kodeksu pracy lub jakiekolwiek zabezpieczenie stosunku pracy pracownika okupione jest miesiącami rokowań i godzinami spotkań..
Powszechnie wiadomym jest, że przy połączeniach kapitałowych w przedsiębiorstwach nie zachodzą faktycznie żadne zmiany, a tym bardziej zwolnienia grupowe (w rozumieniu ustawy Dz. U. 2003 Nr 90 poz. 844 o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników). Zmianie ulega jedynie właściciel. W tym przypadku nawet i taka zmiana nie zachodzi. Do chwili obecnej większościowym akcjonariuszem w PGNiG oraz LOTOS był Skarb państwa. Teraz będzie nim PKN ORLEN, który jest nadal kontrolowany przez Skarb państwa. Jeśli do tej pory „pod Skarbem państwa” jako właścicielem w przedsiębiorstwach LOTOSU i PGNIG nie było zwolnień grupowych, to dlaczego miałby być „pod ORLENEM”. Tym bardziej, że wobec ustawowej kontroli związkowej metoda ta nie jest prawie w ogóle stosowana.
Pracodawcy, najczęściej ignorując przepisy wzywają pracowników i naciskają na podpisanie porozumienia o rozwiązaniu stosunku pracy za „porozumieniem” stron, a gdy pracownik odmówi, zwalniają go za wypowiedzeniem. Inną powszechną metodą jest transfer pracowników do innego pracodawcy w trybie 23[1] k.p. – często spółek „wydmuszek”, przeznaczonych do upadłości. O zabezpieczenie właśnie przed takimi metodami, a nie zwolnieniami grupowymi, trwają miesięczne, a nawet wieloletnie rokowania w energetyce.
Życie wielokrotnie pokazało, jak wygląda rzeczywistość pokonsolidacyjna w przejmowanych przedsiębiorstwach a sytuacja w ENERGDZE pokazuje, jak twardym i nieugiętym graczem potrafi być PKN ORLEN.
Po co zatem ta Umowa. Czy cała ta szopka ma wpisać się tylko w piękną polską tradycję szopek noworocznych? A może Rząd, jak tlenu potrzebuje obecnie „sukcesu społecznego” i wykorzystuje do tego związki zawodowe.
Dlaczego wielka (lecz nie największa) Centrala związkowa daje się wciągać przez Rząd oraz swoich Przewodniczących w rozgrywki propagandowe, które niczemu nie służą, a już najmniej pracownikom.
Niezależne i samorządne związki zawodowe zawsze były solą w oku pracodawców i każdej władzy (to także pracodawca i to największy). Dlatego właśnie Lenin widział rolę związków zawodowych wyłącznie w postaci „pasa transmisyjnego pomiędzy partią a robotnikami”. Walka o prawa pracownicze nie była celem związków zawodowych. Ich celem miało być i utrzymywanie spokoju społecznego. Taką rolę dla Centralnej Rady Związków Zawodowych – zrzeszenia pracowniczych związków zawodowych z lat 1944-1984 widziała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. I taką rolę faktycznie związki zawodowe pełniły w czasie PRL-u. Na fali sprzeciwu wobec tak haniebnej postawy powstał wielki, liczący ponad 10 mln członków Ruch społeczny Solidarność, walcząc o Niezależność (od władzy) i Samorządność (w działaniu). Dwa dni przed podpisaniem omawianej umowy – 13 grudnia 2021 roku obchodziliśmy okrągłą, czterdziestą rocznicę brutalnego zdławienia tego Ruchu.
Czy Przewodniczący Centrali związkowej, świętując pod pomnikami represji i jednocześnie służąc obecnej władzy za leninowski „pas transmisyjny” nie słyszy tego chichotu historii.
Czy NSZZ Solidarność już tylko symboliką nie nawiązuje do tamtego Ruchu – jednocześnie sprzeniewierzając się jego ideałom? Czy związkowcy mają świadomość, że obecne (a także przeszłe – awuesowskie) firmowanie władzy jest niczym innym jak powielaniem niechlubnych wzorców CRZZ-u z PRL-u oraz OPZZ-u z lat 90-tych?
Powstaje pytanie czy sojusz rządowo-związkowy jest w ogóle potrzebny? Jaki przyniesie skutek dla całego Ruchu związkowego. Widoczny dla wszystkich, obecny sojusz tronu z ołtarzem – sojusz Rządu z Kościołem katolickim nie przynosi temu ostatniemu żadnych korzyści a wręcz odwrotnie – widzimy gwałtowny spadek i sekularyzację Państwa, co akurat może okazać się dla państwa kożystne.
Ciągłe wikłanie związków zawodowych w sojusze z władzą jednak Ruchowi związkowemu pożytku nie przynosi. Od lat dziewięćdziesiątych widzimy ciągły spadek uzwiązkowienia i jest on z pewnością efektem upolitycznienia central.
Zasadą jest, że interesy pracodawcy (także władzy) i pracownika rzadko się pokrywają. Podstawowym zatem zadaniem każdej Centrali, w każdym czacie i wobec każdego Rządu jest twarda walka o prawa pracownicze. Tworzenie zaplecza dla władzy to porażka centrali i ogromna szkoda wyrządzana całemu Ruchowi związkowemu.
Kliknij na gwiazdkę aby ocenić artykuł
Wyniki 5 / 5. Ilość głosów: 1
Brak ocen. Bądź pierwszy!